wtorek, 13 marca 2018

Jak bardzo trzeba się ograniczać, żeby być FIT

Cześć po długiej przerwie, jak zawsze. Za każdym razem, kiedy wracam tu po przerwie, obiecuję sobie, że będę tu wpadać regularnie, ale zawsze coś powoduje to, że jednak nie potrafię zebrać się do regularnego dodawania postów, jak na początku mojej przygody z blogiem. No cóż, nie zawsze wszystko jest takie, jakie byśmy chcieli, by było...

Postanowiłam, że napiszę coś o ograniczeniach w tym całym fit świecie. Jest to chyba dość aktualny temat. Będzie o tym, jak to wygląda z mojego punktu widzenia oraz o tym, jak z tymi ograniczeniami jest u mnie ;) 


No więc zacznę od tego, że mój aktualny punkt widzenia mówi, iż nie ma żadnych ograniczeń i barier. Trzeba tylko zakodować sobie w głowie "robię to, bo chcę" i wszystko staje się piękniejsze. 
Z takim nastawieniem łatwiej wkręcić się w to wszystko, czyli:
  • w zdrowe odżywianie, które jest chyba największym wyzwaniem, ale jeśli zaczniemy jeść zdrowo świadomie, będzie to przyjemnością (pod warunkiem, że nie będzie tu jakiejś chorej obsesji typu "nie mogę zjeść cukierka, bo jestem fit", "nie mogę zjeść tortu w urodziny babci, bo będę gruba albo będę musiała biegać na bieżni cały dzień", "nie mogę zjeść pizzy, na którą mam ochotę raz na jakiś czas, bo to niezdrowe, tłuste i cała moja praca się zmarnuje" itp.)
  • w aktywność fizyczną - ja np. wiem, że mogę wszystko i przez to czuję się wolna, nie mam ograniczeń podczas treningów, robię to, na co mam ochotę, nie mam rozpisanego planu itd.,
    a kiedy nie mam chęci na to, żeby zrobić trening, to po prostu odpuszczam - każdy ma przecież czasem gorszy dzień
  • w regularność... bo kiedy coś robimy dla siebie i się nie ograniczamy, nawet regularne treningi i posiłki są przyjemne; przecież jak opuścisz trening albo zjesz godzinę później, NIC SIĘ NIE STANIE! 
...więc z mojego punktu widzenia nie ma w tej branży żadnych ograniczeń... no chyba, że przygotowujesz się do zawodów :D:D:D co ja niekoniecznie nazwałabym "fit", bo fit kojarzy mi się raczej ze zdrowiem, ale to tylko moje zdanie :)

ale, ale... to, co napisałam to mój aktualny punkt widzenia, po długim czasie, który dał mi trochę do myślenia

No więc jak to było od początku u mnie? Powiem tak - było ciężko. To wszystko właśnie przez to, że baaaaaaaaaaaaardzo się ograniczałam, przez to też traciłam motywację. Były wzloty i upadki. Ograniczałam się bardzo, bo zamiast czasem spotkać się ze znajomymi, ja wolałam robić dwa treningi dziennie (nie takie po 45 minut, tylko takie po 3 godziny, co w sumie dawało 6 godzin,
a czasem więcej dziennie ;o!), nie miałam dnia wolnego, ćwiczyłam codziennie, co też mogę nazwać ograniczeniem, bo każdego dnia musiałam uwzględnić trening i to trening był dla mnie najważniejszy, a nie przyjemności (wtedy trening nie był dla mnie przyjemnością, nie ma się co dziwić, skoro zmuszałam się do trenowania tyle godzin w tygodniu). Co do jedzenia - chyba większego ograniczenia dla mnie nie było ;o kocham słodycze, raz na jakiś czas lubię sobie zjeść pizzę czy coś w tym stylu, a na początku tej "fit przygody" potrafiłam przez pół roku nie tknąć niczego takiego, bo przecież bym przytyła i moje efekty poszłyby w zapomnienie #silnawola 
Co z tego, że myślałam, że żyję zdrowo, skoro nie byłam w pełni szczęśliwym człowiekiem?
Na szczęście moje myślenie się zmieniło :) nadal jem zdrowo, ale się nie ograniczam, jak mam na coś ochotę, to po prostu to jem (wiadomo, czasem mam wyrzuty sumienia, ale tylko czasem). Ciągle ćwiczę, ale tak ze 3 razy krócej w ciągu dnia; w tygodniu mam 2-3 dni wolne od treningu. I co? Wyglądam nawet lepiej, niż wyglądałam, kiedy się zamęczałam ...i co najlepsze, pokochałam to, co robię, a nawet wiążę z tym przyszłość.

BO NAJWAŻNIEJSZE, TO ZDROWE MYŚLENIE! 

Jestem człowiekiem, który nie lubi się ograniczać, bo wtedy czuję, że robię coś pod presją.
Przesłanie tego wpisu jest proste: wszystko, co robisz, rób z głową... trenuj ciężko, jedz zdrowo, ale to wszystko ma być dla Ciebie przyjemnością. Nie odpuszczaj sobie weekendu z przyjaciółmi czy pizzy, kiedy będziesz mieć ochotę. Wolny umysł = szczęśliwe życie ♥ Wszystko siedzi w naszej głowie. 

Jak bardzo trzeba się ograniczać, żeby być fit? Nie trzeba, tu nie ma ograniczeń, są przyjemności!